środa, 8 sierpnia 2012

Makijaż powiększający oczy

"Jak mam się umalować, żeby powiększyć oczy?" - to jedno z najczęściej zadawanych mi pytań (gdzieś pomiędzy "umalujesz mnie za darmo?" a "jesteś pewna, że następne piwo to dobry pomysł?").
Ponieważ prowadzenie bloga idzie mi jak krew z nosa, postanowiłam spłodzić choć jednego pożytecznego posta. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się prowadzić ten interes systematycznie. Niestety ciągle coś mnie od tego skutecznie odrywa lub psuje moje plany podboju świata... Brak czasu, praca, chwilowy brak weny lub (tym razem) popsuty aparat :/  Czort odmówił posłuszeństwa już w pierwszy dzień urlopu, żebym nie miała czasem zbyt wielu pamiątek z najlepszych chwil swojego bytu. Klasyk. Gotówki na nowy sprzęt na razie nie widać, a mój lanserski ajfon znajduje się tam, gdzie jego miejsce - w sklepie (i to się na razie nie zmieni). Zdjęć makijaży zatem NIE BĘDZIE . Będą za to obrazki wyłapane w sieci, za co przepraszam i obiecuję poprawę.

Wracając do tematu dzisiejszej lekcji: "Makijaż powiększający oczy" - fakty i mity.
Pozornie nie jest trudno oko optycznie powiększyć - przecież wystarczy je obrysować czarną kredką! Dobrze? ŹLEEEE! 

Oto kilka najczęściej popełnianych przez kobiety błędów (mowa o makijażu, nie życiowych partnerach):

*Grube graficzne (nieroztarte) kreski na dolnej i górnej powiece.  Ten zabieg faktycznie podkreśla białko oka, przez co wydaje się ono większe. Problem w tym, że takie toporne kreski dodają powiekom ciężkości. Jeśli dodatkowo są złączone w obu kącikach (a la Kleopatra, a raczej miś panda) oko "zamyka się", robi się ciężkie, osadza się głębiej w oczodole i w efekcie jeszcze bardziej się zmniejsza. Dodatkowo w  świetle dziennym taki makijaż wygląda sztucznie i nieświeżo. Efekt zmęczenia gwarantowany.

*Czarna kreska w linii wodnej. Czarna kreska w wewnętrznej części dolnej powieki to jeden z tych makijażowych trików, przez które możemy zostać posądzone o skłonności do nielegalnych używek. Sama kreska nie jest niczemu winna, problem w tym jak jej używamy. Samotna, obok tuszu do rzęs pomniejszy oko, "zamknie je" i spowoduje efekt dnia poprzedniego. Rada? Narysuj też kreskę na górnej powiece, a na dolnej rozetrzyj ciemniejszy cień w linii rzęs. Kreskę w linii wody nie rysuj do samego wewnętrznego kącika,  wystarczy do połowy oka. Teraz oko jest i powiększone i podkreślone. Czarną kredkę zastąp odcieniem ciemnego granatu, kobaltu, szarości - oko będzie wyglądało bardziej neutralnie i świeżo, a granatowe pigmenty "wybielają" białko :) 


 Posiadaczkom małych, zmęczonych oczu polecam jednak kredki w odcieniu kości słoniowej - nie tylko powiększą oko, ale też ukryją zaczerwienienie w linii wodnej. Uwaga na kredkę białą, może zdradzić to, że nasze białka nie są białe, tylko żółte lub szare ;)


*Jasne, perłowe cienie. Wbrew teorii, że jasne powiększa, pastelowe i błyszczące cienie do powiek w asyście jedynie tuszu do rzęs mogą sprawić, że małe oczy stracą wyraz, kształt i... zmniejszą się. Niestety, samym jasnymi cieniami ani nie wymodelujemy, ani nie podkreślimy oka. W makijażu wszystko opiera się na grze kontrastów, a kiedy białko oka zlewa się z makijażem, jasny cień nie ma z czym kontrastować i zmienia się w bezkształtną plamę.W dodatku perłowe, świecące pigmenty mogą wyglądać sztucznie (khem... tandetnie, kheeem...) w świetle dziennym.

Dobra, to w końcu jak powiększyć te oczy? -.-

Oto kilka prostych metod:

*Makijaż monochromatyczny - czyli nic innego jak makijaż w kolorze tęczówki oka. Nie wierzcie w mity, że "tak nie wolno malować", "już się tak nie maluje" itd. Liczy się piękny efekt. Minus takiego makijażu jest taki, że nie podkreśla on koloru tęczówki oka, wręcz się z nią zlewa. I zarówno na tym polega jego siła: tęczówka wydaje się przed to większa! Odcień kosmetyku nie musi się idealnie pokrywać z tęczówką. Oczy niebieskie pokochają granat, turkus, szarości, brązowe - brązy, pomarańcze i złoto, zielone - pistacje, turkus, butelkową zieleń itd. Prosty przykład: jesteś delikatną blondynką z małymi, niebieskimi oczami? Umaluj się w odcieniach srebra, szarości i błękitu, grafitową kredką podkreśl linię rzęs i mocno je wytuszuj (np. granatowym tuszem). Oko będzie lekkie i duże! Szczególnie polecam paniom noszącym okulary.









*Podkreślenie załamania powieki ruchomej i tylko załamania, bez przyciemniania samej powieki. Taki makijaż "otwiera" oko i znacznie je powiększa. Wystarczy maksymalnie rozjaśnić powiekę ruchomą (to ta co mruga ;)) np. białym cieniem, a w załamaniu powieki narysować łuk ciemniejszym cieniem. W ten sposób makijaż będzie wyraźny również na otwartych oczach. Ważne! Im bardziej wycieniujesz (rozetrzesz) łuk, tym większe będzie oko:






*Otwarte kreski czyli nie połączone ze sobą w kącikach. Zostaw malutką przerwę pomiędzy dolną a górną  powieką w zewnętrznym kąciku, a Twoje oko będzie duże jak nigdy! Delikatnie na dzień, mocniej, w stylu lat 60 na wieczór - Twoje spojrzenie nabierze zjawiskowego, teatralnego charakteru. Nie zapomnij mocno wytuszować rzęs lub dokleić kępki!




*Smoky Eyes. Nie jest tajemnicą, że ten rodzaj makijażu spektakularnie powiększa oczy. Im ciemniej i mocniej, tym białko oka bardziej podkreślone. Sekret poprawnego wykonania tkwi w roztarciu cieni. "Przydymione" oko nie tylko się powiększy, ale też nabierze lekkości. Niechlujnie nałożony aplikatorem cień na samej powiece ruchomej da efekt zbliżony do postaci z horroru. Warto też pomyśleć o kolorze: masz małe, głęboko osadzone oczy? Zamiast czarnego wybierz szary, brązowy, granatowy - najlepiej z drobinkami. Idealnie na wieczór :)




Uff, trochę długi ten post ;)
Na razie to tyle, jak będę miała aparat chętnie pokażę wykonanie wybranych makijaży krok po kroku.
Mam nadzieję, że ten post będzie dla Was choć trochę pomocny.
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz